szkrabusiek
Scout
Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 1211
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 13MDW
|
Wysłany: Wto 17:22, 30 Paź 2007 Temat postu: Miedziana Wędrówka 13MDW -27.10.07 |
|
|
Od razu wiadomo było, że 27. października nie będzie zwykłym dniem- słońce zbyt pięknie świeciło, żeby nie zabłysnąć na kartach historii jako wyjątkowe;)
o 10. zebraliśmy się szaloną 8 pod monieckim gimnazjum Wyruszyliśmy w stronę Ciesz. Na znaku "Mońki" był pierwszy nasz punkt. Okazało się że jesteśmy w Kanadyjskich Lasach Parku Narodowego Waterton Lasek na obozie wędrownym, a naszym "przewodnikiem" będzie Manitou Znaleźliśmy też mapę, liniuszek i legendę do mapy(gratis ) Ruszyliśmy w trasę. Znaleźliśmy pierwszy punkt. Polegał mniej więcej na tym, żeby pomóc naszej skautce, która właśnie złamała nogę, bo spadła ze skały w3 rezerwacie, w którym się znajdowaliśmy... Padło na Pinę, bo jest najlżejsza;) ([###] było, jak Cię wszyscy nosili na rękach, co? )
Zaniesliśmy ją tak z 1,5 kilometra do "Stanicy" Gdzie jak na złość musieliśmy wezwać pomoc po angielsku, bo jak to wiadomo, byliśmy w Kanadzie;) Pomoc bez trudu do nas dotarła Ale tu... kolejny zonk. Nasz Manitou naraził się Braciom Daltonom. Musieliśmy odszukać skarb zakopany w ziemi. Odchodząc z tego punktu trochę nadrobiliśmy, ale czego sie nie robi dla dobrej zabawy:P Następnie szliśmy trasą naznaczoną przez strzałki będące w różnych ciekawych miejscach;)
Doszliśmy do lasu, gdzie musieliśmy odnaleźć walizę ze skarbem... Samo odnalezienie ni było trudne, tyle, że wisiał on dobre 4 metry nad ziemią Ale tym razem Klaudia pokazała klasę Mamy Go! Następnie wędrowaliśmy do kolejnego naszego punktu, gdzie staraliśmy sie pomóc Panu, który palił w piecu liśćmi- tak oryginalnie;) Zrobiliśmy takie prowizoryczne grabie i... zebraliśmy kolorowe liście w gromadkę śpiewając"i to jest właśnie to o co chodzi...". Nieopodal była kapliczka, gdzie zaśpiewaliśmy Modlitwę Harcerską. Mijając trzy krzyże, doszliśmy do miejsca, gdzie odbyło się nasze ognisko obrzędowe, gdzie nastąpiło otwarcie walizki ze skarbem... Co to był za skarb... Niezwykły, cenniejszy niż złoto- nasze drużynowe chusty i pagony. (Po prostu lepiej nie dało się wydumać, dzięki;) ) Z uśmiechem i piosenką ruszyliśmy dalej.
U kresu naszej wędrówki, dokładnie przy kościele w Kalinówce był ostatni punkt, który brzmiał "... Wasza Wędrownicza przygoda się zaczęła, ale już nigdy się nie skończy..." po którym rozpaliliśmy ognisko i zjedliśmy kiełbasy z bizonów, które upolował nam nasz Manitou;)
i Zagraliśmy w bar mleczny;)
Wielkie joł for:
*Manitou
*Naszego kochanego Drużynowego x. Maćka
*AQUA`y naszej przybocznej kochanej:)
*naszym wszystkim zakręconym wędrownikom, a raczej wędrowniczkom, bez których świat nie byłby taki sam:)
PS: kurde, taka bajka jakaś wyszła...
Post został pochwalony 0 razy
|
|