agnieszka
Scout
Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 361
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Hufiec "Biebrzański"
|
Wysłany: Wto 12:16, 19 Kwi 2011 Temat postu: dla... instruktórw, drużynowych, zastępowych |
|
|
Rozmowa w stołówce studenckiej w Warszawie po zajęciach z Islamu.
Przy obiedzie spytałem swoje studentki o to jakich szukają facetów.
Proste i normalne pytanie i otwartość gdy w grupie ćwiczeniowej jest po pięć osób i wszyscy się znają. Facet to musi być mężczyzna. Nie ma chodzić z torebką pod jakąkolwiek postacią ani w różowym T-shircie – odpowiedziała Aśka. Nie szukam kumpeli, ale kogoś innego.
Jezus wcale nie był grzecznym chłopcem
Muszę przyznać, że ta odpowiedź zmusiła mnie do myślenia. Uwielbiam takie sytuacje. Może to fenomen stolicy. Na kierownictwo duchowe zgłaszają się tu młodzi panowie, adwokaci, lekarze, którzy mówią wprost, że jednym z najważniejszych dla nich rysów tego kierownictwa ma być prowadzenie ich ku odkryciu męskości, ojcostwa. W niedawno zakończonej ankiecie mającej ocenić postawy instruktorów, a także problemy Organizacji, instruktorzy pisali, że nie dają sobie rady z kształtowaniem poczucia tożsamości męskiej wśród wychowanków. Spójrzmy na ulice. Faceci z torebkami, różowe t-shirty, obcisłe rurki, błyszczyk na wargach – bezpłciowi. Dziewczyny ostrzyżone jak chłopcy, spodnie, fajki, przekleństwa – bezpłciowe. To znak czasu, a może wyzwanie, aby mężczyzna był mężczyzną, a kobieta kobietą. Syrach by powiedział, Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę.
Dzikie harcerskie serce
Pewnie śródtytuł od razu spasował Ci się z książką Johna Eldredge’a. I dobrze. Dzikie serce to coś co towarzyszy lub powinno towarzyszyć harcerzowi od początku jego pobytu w drużynie. Nikt z nas nie lubi rozlazłych ciamajd, ale ilu z nas instruktorów taką ciamajdą kiedyś było. To właśnie w drużynie instruktor drużynowy z nas zrobił „człowieka”. Pamiętasz zapewne pierwsze portki podarte na drzewie, czy o druty wystające z nieopodal rozpoczętej budowy, zabawy w bazy, wojny. A te pierwsze bijatyki podwórkowe, rzucanie petard, jakieś nieoficjalne ogniska, czy pocałunek skradziony dziewczynie gdzieś daleko… aby nikt nie widział. Na swój sposób to wychowanie dawało nam podwórko, a pedagog harcerstwa by powiedział „banda podwórkowa”, z której powinien powstać wzorcowy zastęp. Teraz tych band jest mniej, bo i dzieci mało, a większa odpowiedzialność spoczywa na instruktorze, który jest drużynowym, aby pomóc wychowankowi odnaleźć swoją tożsamość. Harcerstwo to rewelacyjna metoda, aby z rozmytej ciamajdy zrobić faceta. W tym też powinna pomóc duchowość męska, harcerska.
Tęsknota za przygodą
Wielu ludzi nudzi się w kościele na nabożeństwach (przyznaję, że i ja, jak ktoś smęci kazanie lub Mszę odprawia byle jak). Facet pod krawatem, grzeczny, usłużny – dobrze, że tak jest, a jednocześnie targany wewnętrznym pragnieniem, aby wydostać się ku dzikiej przyrodzie, ku radości odkrywcy, niczym podróżnik w interiorze afrykańskim, czy w buszu amazońskim. Mojżesz nie spotyka Boga w centrum handlowym czy na fejsbuku, ale znajduje go na pustkowiu Synaju. Jakub walczył z Bogiem nie na puszystym dywanie w dużym pokoju, czy wersalce, ale w oazie gdzieś na wschód od Jabokku. Eliasz, Elizeusz spotkali Boga na pustyni gdy przed nim uciekali gdzie pieprz rośnie. Można by powiedzieć, że odpowiedzi na najważniejsze pytania swojego serca chłopiec nie odnajdzie w telewizorze, czy kolejnym lewelu gry komputerowej, ale w przygodzie. Jeśli chcemy dobrze wychowywać chłopca Twoim i moim zadaniem jest stworzyć mu przygodę. Największą przygodę jego życia w harcerstwie. Tą przygodą też może być relacja z Bogiem. Pokazać, że warto wspiąć się z harcerzami na górę i pomodlić się, paść na kolana. Dopłynąć na wyspę i wyciągnąć Pismo Święte i poczytać im o burzy. Życie przecież to pełna przygód wędrówka, także ku Bogu. Oczywiście trzeba abyś tę przygodę przeżył ze swoimi wychowankami. Zblazowani instruktorzy, bez ikry, nigdy nie będą dobrym przykładem.
Stoczyć bitwę
Może już teraz wiesz, skąd chłopcy mają w sobie tą werwę, aby rywalizować. Toczyć walkę. Ja jak dziś pamiętam swoje pierwsze bijatyki na podwórku przed blokiem. Jednak jedna utkwiła mi szczególnie w pamięci. Teraz by ktoś powiedział, że to była ustawka. Walka między osiedlami „Bohaterów” i „Bajką” w Nowym Fordonie. To była nawet regularna wojna z udziałem policji jeżdżącej po granicznej ulicy Akademickiej. Miałem może ze 12 lat. Byłem w odwodzie, ale jestem w stanie dokładnie powiedzieć każdy szczegół. To prozaiczna walka. Nie raz w drużynach też się pojawia. Oczywiście na mniejsza skalę: bitwa na miecze, ASG, paintball, podchody. To ma doprowadzić chłopca do poważniejszej walki: do chęci podjęcia walki w dobie wszechogarniającego lenistwa o swoje serce, o bycie dobrym człowiekiem, o wykształcenie. To walka o relacje z Bogiem i z Bogiem jak Jakub, kiedy ręce opadają i ma się chęć krzyczeć z bezsilności. To jest prawdziwa walka mężczyzny. I znów trzeba ją chłopcu pokazać w naszym życiu. W kulturach afrykańskich jest obrzęd inicjacji mężczyzny, kiedy to chłopiec musi spędzić nawet miesiąc samotnie w buszu. Stoczyć walkę ze swoim strachem, ba nauczyć się walczyć.
Uratować piękną
Kobiety noszą w sobie pytania: czy jestem ładna, czy będziesz o mnie walczył? Mężczyźni natomiast: czy jestem silny. Wielu z chłopców żyje w marazmie, bo nikt im nie powiedział, ze są dobrzy. Nie raz słyszą od taty, zakładając, że ten ma dla nich czas (badania pedagogiczne pokazują, że statystycznie ojciec poświęca synowi 3 min. dziennie – mniej czasu niż się goli), że są do niczego, że znów nie dają rady. Dobijają ich czasem koledzy z podwórka, a oni szukają udowodnienia siły w kolejnym lewelu gry, a wzory ojców uciekających od swej rodziny, nie chcących im udzielić swej siły nie pomagają. Ważne są dla chłopaka chwile, które spędza z ojcem w górach, na rowerze, przy naprawie auta, gdy usłyszą, że są dobrzy i że prawdziwi z nich twardziele. To też dzieje się w drużynach. W jednej z naszych drużyn poznańskich był chłopak, który uważany był za ciamajdę. W pewnym momencie podczas zajęć w bagnie drużynowy rzucił komendę: padnij 10. Tylko on padł zrobił pompki zanurzając się w błocie. Jak wstał cała drużyna mu pogratulowała. Powiedziała: jesteś prawdziwy twardziel. Dała mu siłę. On się zmienił od tego momentu i to bardzo. W czasie gdy synom nie nadają siły rodzice, to zadanie także spoczywa na drużynowym. Chłopiec, który czuje się silny uratuje Piękną swojego serca. Nie będzie szukał w pornografii, w innych rzeczach. Piękną dla księdza, czy zakonnika jest Kościół (w języku greckim ta Kościół), on jest jej zaślubiony i o nią walczy.
Jezus nie był tylko grzecznym chłopcem, który tylko się uśmiechał, wszyscy go głaskali i podziwiali jego mądrość, czy wygląd jak figurkę w kościele – czasem tak. Jednak potrafił wyrzucić ze świątyni, powiedzieć w nerwach do Piotra, że jest głupi, uciec od rodziców w wieku 12 lat, stawiać się na procesie urzędnikom i twardo odpowiadać…
Marcin Wrzos OMI
Post został pochwalony 0 razy
|
|